W poprzednim artykule NightShine udzielił kilku ogólnych wskazówek na temat ruchu w fireshow. W tym tekście chciałbym Wam, drodzy czytelnicy, przekazać kilka praktycznych uwag na temat poruszania się na scenie i poszerzyć w ten sposób wasze postrzeganie tańca z ogniem… Całość została urozmaicona rysunkami i filmami, bo ileż można czytać moje wypociny 😛
Zacznijmy może od podstawowego założenia całego artykułu, a także jego poprzedniej części – „ruch JEST fajny”! W dziale tutoriale może znaleźć już całkiem sporo filmów (a będzie ich przybywać ;)) z instrukcjami wykonywania różnego rodzaju technik. Pamiętajcie jednak – to jest tylko wzór, podstawa.
Jak całokształt będzie wyglądał zależy tylko od Was. Po opanowaniu techniki każdy „fireszołowiec” powinien ćwiczyć pod względem jego indywidualizacji. To że ręce układają się w określony sposób przy danym tricku, nie znaczy że zawsze MUSZĄ tak być. Tu leży cała zabawa z tworzeniem swojego stylu. Jedynym ograniczeniem, które powinniśmy w tym przypadku wziąć pod uwagę jest estetyka – warto zawsze upewnić się czy nasze starania idą w dobrym kierunku, np. przez nagranie się kamerą lub zasięgnięcie opinii obiektywnej osoby.
Na początek weźmiemy pod lupę stopy. Wbrew pozorom nie jest to obojętne w jaki sposób je układamy. Jeśli ktoś rzeczywiście chce tańczyć z ogniem, powinien naprawdę pracować także nad swoim ciałem. Mamy wiele opcji do wyboru – mogą to być kroki stawiane na palcach, może drobienie stopami albo np. taniec wykorzystujący tylko ruchy stóp – c-walk. Nic nie stoi nam na przeszkodzie w doborze naszego zaplecza tanecznego. Nawet baletowe pozycje wchodzą w grę 😉
Dalej -> kolana. Wiele osób zaczyna od właśnie takiego podkreślenia danej technik. I jest to jak najbardziej słuszne. Uginanie kolan wygląda całkiem estetycznie, a na dodatek nie jest trudne do wplecenia w swoją rutynę. Pamiętajmy jednak o innym wykorzystaniu swojej nogi! Nikt nie zabroni nam przecież podnieść kolana do góry przy przejściu kija z jednej ręki do drugiej w tarczy za plecami. Kręcąc kija na szyi w kontakcie możemy np. uklęknąć na jedno kolano. Ba! Wielu zaawansowanych performerów kładzie się wręcz na ziemi, kontaktując przy tym kija. A może ktoś potrafi zrobić obroty na kolanach, czyli ruch m.in. z hip-hopu?
Teraz pogadajmy może o całych nogach. Przede wszystkim – obroty. Jest to jak najbardziej wskazany ruch, ale… Obroty, aby wyglądać estetycznie powinny trzymać płaszczyznę tricku – czyli być wykonywane po linii! W ten sposób nie będziemy musieli nagle zmieniać toru w jakim kieruje się sprzęt. Obracamy się na palcach o 180 stopni, 360 stopni. Oczywiście może być to także zwrot o 90 stopni, jednak sprzęt powinien raczej w tym przypadku zostać w takim ruchu, w jakim już był, inaczej przełamiemy płaszczyznę. Przy 360 stopniach (a nawet więcej, np. 720) fajnie wygląda baletowy ruch. Wymaga on nieco koordynacji i zmysłu równowagi, ale jest tego wart. Poniżej coś dla bardziej zaawansowanych wielbicieli piruetów 🙂
Inną sprawą są np. wykopy. Prosta rzecz która może urozmaicić walkę na kije. Skąd inspiracja? Polecam filmy karate/kung fu 😛 A może trochę akrobatyki? Pewien chłopak który dopiero zaczynał z kijem zapytał mnie co może z nim zrobić. Dowiedziałem się że ćwiczy gimnastykę artystyczną. Człowieku! Złap normalnie kija dwoma rękoma i skakaj motyla! Efekt piorunujący (szczególnie z ogniem), a wykonanie w tym akurat przypadku… no problemo 😉
Rozkrok – rzecz wydaje się być banalna, a jednak… Zwróćcie uwagę, że przy Dużym Kole większy rozkrok utrudnia przekazanie kija na dole za plecami. Gdy występujecie w grupie starajcie się zawsze stawać w takim samym rozkroku. To widać/zwraca uwagę widza na niedociągnięcia, ponadto może wpływać na synchronizację.
Z innych rzeczy które mi przychodzą w tej chwili na myśl: szpagat (drogie czytelniczki, wiem że potraficie ;)), wysoki wykop, tangowy obrót z wyprostowaną nogą zakreślającą kółko po ziemi, whatever you want!